czwartek, 1 stycznia 2015

New Years Eve - Galway trip !!

Na początku ślę życzenia, dla wszystkich: szczczęśliwości, zdrówka, miłości oraz samych pozytywnych wrażeń w nadchodzącym 2015 roku, kochani ! Happy new year !
Powiadają, że pierwszy dzień nowego roku wpływa na kolejne 364 dni. Oby nie tyczyło się to pogody bo tą na prawdę, nie możemy się dziś pochwalić. Co prawda, jest 12 stopni ale wieje (ponoć jakiś sztorm jest) i pada bez przerwy. Pokrzyżowało nam to troszeczkę nasze plany bo mieliśmy zwiedzać Galway, po raz pierwszy wybraliśmy się gdziekolwiek poza Kerry w Irlandii. Oboje bardzo byliśmy ciekawi i podekscytowani. Nasłuchaliśmy się opowieści o Galway, według niektórych to najurokliwsze miasteczko na zielonej wyspie. I rzeczywiście, jest klimatycznie i romantycznie. Miasteczko jest położone nad samym Atlantykiem. Przecina je rzeka a w centrum dookoła Eyre Square pełno jest ślicznych uliczek z kolorowymi domkami (bo pisząc kamienniczki chyba bym przesadziła.W Irlandii nie budują kolosów a i w miastach wieżowców się nie doszukasz . To są troszkę domki z Hobbitonu :)) Na każdym kroku słychać muzykę Riverdance i wprost roi się od wszelkiego typu restauracji i barów.
No ale nie będę idealizować, oprócz tych pięknych miejsc, jak to na naród Irlandzki przystało był i SYF! Myślę tu o wczorajszym wieczorze. Wybraliśmy się nocą w miasto, licząc na niezapomnianego sylwestra . Początek był dobry, byliśmy pod wrażeniem uroku miasta, dodatkowo uliczni grajkowie nastrajali klimat. Weszliśmy do klubu polecanego przez recepcjonistę (nie będę tu siać antyreklamy, więc bez nazw) miała być impreza maskowa, dostaliśmy maskę oraz kieliszek szampana, początek ok, muzyka ujdzie ale po tym... wpadł tłum pijanych niebotycznie nastolatków, dosłownie ludzie się o siebie potykali. Piski, wrzaski... Ja też lubię się bawić ale to był hardcore i nie czułam się komfortowo. Nie nasze klimaty więc kilkadziesiąt minut przed północą zwinęliśmy się w poszukiwaniu innej knajpy. Zaszliśmy w jakąś szemraną dzielnicę i tylko oglądałam się za siebie czy zaraz nie zarobimy rozbitą butelką w potylicę . MA-SA-KRA-CJA totalna! Wybiła dwunasta, pod niebem bez fajerwerków złożyliśmy sobie życzenia i stwierdziliśmy, że wracamy do hotelu . Ale i tak było miło . Dobrze, że mamy siebie i los na koniec roku nie spłatał nam figla, jesteśmy cali i zdrowi. Nowy rok na szczęście zapowiada się bardziej optymistycznie, tylko ta pogoda ... :(
Pierwszy dzień pobytu za nami ... Teraz czas zmykać i szykować się na noworoczny wieczór. Jutro druga część naszej wycieczki :)

P.S: Wielkim wysiłkiem i zmaganiami z pogodą udało nam się zrobić kilka fotek :)

Buziaki i gorące pozdrowienia !
















A na osłodę, w taką pogodę gorąca czekolada !!!


Mój słooooodki mężczyzna <3



2 komentarze:

  1. Pogoda dopisała czy nie,ważne że na Nowy Rok patrzycie razem w tym samym kierunku ;)
    Pięknie razem wyglądacie :)
    Mi i Marcinowi Sylwester nie wypalił zupełnie,już wręcz wydaje mi się że to taka nasza tradycja co roku,wszystkie siły działają przeciwko naszym nawet najskromniejszym planom.
    Pozdrawiam z "okolic" trójmiasta;)
    Szczęśliwego Całego Nowego Roku :)
    _ - Bernadeta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooj to widzę, że ten sylwester mało komu dopisał , na prawdę dużo osób mi pisało, jakiś pechowy ten dzień :) My też gorąco pozdrawiamy ! Dzięki za komentarz :*

      Usuń