sobota, 29 sierpnia 2015

Chwila zwątpienia...

Jakiś czas dopadła mnie niemoc i zwątpienie w sens prowadzenia bloga ... Po co, komu i że strata czasu ... Jak się okazuje,blog jest dla mnie motywacją i motorem do działania, gdyby nie blog odpuszczałabym sobie bardziej i zapewne z czasem zupełnie zatraciłabym to,na co tak ciężko pracowałam.
Dlatego mówię sobie dość! Dość z czarnomyślicielstwem i rozważaniem"po co ja to robię"? Robię to dla siebie ! Czas skupić się na pozytywach, samorozwoju i przestać patrzeć w tył czy zastanawiać się jak to widzą inni. Inni widzą głównie czubek swojego nosa a uprzejme "rady" co poniektórych osób potrafią skutecznie zdemotywować . Skupiam się na tym co mnie uszczęśliwia i co wiem, że jest dla mnie dobre. 
To, czego teraz potrzebuję to spora dawka motywacji, dobrego słowa i wiary w to, że mogę więcej ! Bo mogę i nie raz to sobie udowodniłam. Najgorsze do przezwyciężenia są te bariery, które sami sobie stawiamy i wmawiamy, że są nie do pokonania . Nie zdajemy sobie sprawy jakie pokłady siły i wytrwałości mamy w sobie. Tego nauczyła mnie aktywność, to nie tylko sprawdzian siły i sprawności. To też świetna próba charakteru i kształtowanie samoświadomości, przezwyciężanie słabości i nabieranie zaufania do samego siebie. Zrobiłam krok w przód, na pewno poznałam siebie.
Jedno jest pewne, każdy miewa gorsze chwile. Najważniejsze to umieć pozbywać się tej słabości i nawet gdy zrobi się krok w tył, znów brnąć do przodu ...

Trzymajcie za mnie kciuki ! Niedługo znów się tu rozkręcę, mam już kilka planów :D
Buziaki :) 


Mały kolaż z serii #cowkuchnipiszczy




poniedziałek, 17 sierpnia 2015

#Dublin2015

Ostatnio udało nam się wyrwać z K. z codziennej bieganiny na kilkudniowy wypad do stolicy... Oj super to były chwile, chciałoby się tak cały czas... Odetchnęliśmy, naładowaliśmy baterie, spędziliśmy w spokoju dłuższą chwilę ze sobą ponieważ szczerze mówiąc, kiedy oboje pracujemy, zwłaszcza w ostatnich miesiącach a do tego dochodzą inne obowiązki, nasz czas, gdy zwyczajnie posiedzielibyśmy ze sobą nie robiąc nic konkretnego był nieco bardziej ograniczony niż zazwyczaj... Brakowało mi takiego oddechu.Teraz, kolejne kilka pracowitych miesięcy przed nami. Taka smutna rzeczywistość nas, szaraczków :)
Ale jeszcze chwilkę zostanę przy tym wspomnieniu i ku pamięci, zostawiam fotorelację z naszego wypoczynku. 
Przede wszystkim podziękowania dla Kini, która poratowała nas w krytycznym momencie, kiedy nasza rezerwacja hotelu ni stąd, ni zowąd została odwołana. Ostatecznie konflikt wynikł z korzyścią dla nas i nasz pobyt nie został odwołany, z tym, że jedną noc musieliśmy spędzić w innym hotelu. Oby takie przygody już nam się nie przydarzyły... 

Do Dublina wcale nie mamy tak daleko, trochę ponad 3 godziny jazdy samochodem a, że ja bardzo lubię podróżować żaden dystans mi nie straszny. Tym bardziej kiedy kierowca tak wyborowy !

Potem czekało nas już tylko błogie lenistwo, obżarstwo, opilstwo i wszystkie inne uroki związane z beztroską nie robienia niczego co wiąże się z poczuciem obowiązku. 
Dublin ma swój klimat, to piękne miasto i wielu można w nim spotkać ciekawych ludzi. Możliwości spędzania czasu, miejsc do zwiedzenia, lokali i atrakcji jest naprawdę bardzo dużo, każdy znalazłby coś dla siebie. Ze swojego doświadczenia ogromnie polecam zobaczyć Guinness Factory (ja zupełnie inaczej wyobrażałam sobie to miejsce i zostałam bardzo miło zaskoczona) oraz Wax Museum a jeśli komuś nie przeszkadza wybrać się kawałek dalej, około 20 min jazdy samochodem od miasta znajduje się Tayto Park z największą w Europie kolejką górską i całym mnóstwem atrakcji dla całej rodziny. I ci najmniejsi i ci trochę więksi na pewno będą zadowoleni a i ci co niekoniecznie są uzależnieni od adrenaliny znajdą dla siebie kącik :)


Chętnie wrócimy, oby jeszcze nie raz nadarzyła się okazja :) Tymczasem powrót do obowiązków był nieunikniony ale i w Tralee w końcu się coś dzieje: The Rose of Tralee International Festival trwa w najlepsze ... Panie walczą o tytuł a my podziwiamy piękno zewnętrza i wnętrza kandydatek na Różyczki :)


Resztę pozostawiam fotografiom. 
We <3 Dublin ! 

#Tallaght - pobyt w hotelu Maldron i Plaza





 





   












#GinThai



# Dublin nocą, Rzeka Liffey



#Tayto Park











 # Guinness Factory









# National Wax Museum








 Bez selfie się nie obędzie :P




niedziela, 16 sierpnia 2015

#FOOD DIARY

Ostatnio dopada mnie problem braku systematyczności publikowania tu postów ...
Z racji nagromadzenia się niekoniecznie ogromnej ilości fotek, bez ładu i składu pozostawiam ich treść Wam :) Sytuacja wygląda tak, że ostatnio rzadziej zaglądam do laptopa. Staram się wykorzystywać każdy promyk słońca i każdy moment, żeby choć chwilę spędzić na świeżym powietrzu. Poza tym w Tralee zaczął się właśnie coroczny Festival The Rose of Tralee... zjechała się cała chmara ludzi a sierpień zazwyczaj jest tu najbardziej busy miesiącem ... ale damy radę ! Przetrwamy ! 

Przede mną postanowienie na najbliższe dwa miesiące, będzie dużo aktywniej i miejmy nadzieję zdrowiej. To musi się udać !

Co do bloga...
Póki co, ciągle jeszcze męczę się nad postem z wypadu do Dublina. Ale na pewno już niedługo się pojawi. Tymczasem #FOOD DIARY :) 

Enjoy!

- Pitta bread with rocket salad, spinach, roast turkey, mozarella cheese and cherry tomatoes for dinner


- Perfect snack : blackberries with banana



- Brown toast with tomatoes and parmesan cheese



- Just like every Sunday morning pancakes with nutella are my must have !!! :) Love it <3


- Porridge with cinamon, passion fruit and pumpkin seeds


- Protein smoothie time : banana, strawberries, protein whey, soya milk/coconut milk


- Wasa bread, dry cottage cheese with scallions, avocado + tomatoes


- Lemon, ginger, mint

 - Basmati rice with chicken, peppers and chilli

 - Scrambled eggs on brown soda bread made by my fiance <3 

- Tuna and sweetcorn, guacamole on brown soda bread


 - Scrambled eggs again 


 - Pancakes with crunchy peanut butter, yoghurt, peaches, strawberries


- Chia pudding made on coconut milk, yoghurt and agave syrup


 - Spinach, tomatoes omlette