czwartek, 7 maja 2015

Urlopu część planowana

Wylecieliśmy do Polski na tydzień – tak planowaliśmy. Wyszło nieco inaczej …  Bynajmniej dla mnie … 
Póki co z kraju mnie nie wypuszczą. Dowód zaginął na lotnisku i wieści o nim przepadły.
 A ja zostałam. Rodzina jest zadowolona, że się mną nacieszą a ja jednak, czuję się trochę rozdarta - cieszę się ale i martwię bo praca i obowiązki ścigają i nikt nie wie ile tak naprawdę to będzie trwać. Więc czekam, jak tylko dowód odbiorę, rezerwuję bilet i wracam. Pierwszy raz takie rozstanie nas z K. dotknęło odkąd się poznaliśmy i zamieszkaliśmy ze sobą, odtąd byliśmy nierozłączni. Trochę tęskno ale mówią, że podobno tym bardziej nacieszyć się sobą nie będziemy mogli. Tydzień spędziliśmy razem w rozjazdach między przygotowaniami do wesela, lekarzami i setką innych spraw. Zabawa się udała, bawiliśmy się przednio, wygłupialiśmy i wytańcowaliśmy tak, że na jakiś czas nam wystarczy. Krzyś nawet spodnie zdjął tak się pewnie poczuł :) Czekamy na film i zdjęcia z wesela … Było kilka spotkań ze znajomymi, impreza i takie tam ... Ogólnie, miło było po długim czasie nadrobić towarzyskie zaległości. A w niedzielę mój kochany opuścił mnie i wrócił do domku a ja czekam i TĘSKNIĘ bardzo !!!

Najprawdopodobniej, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem w czwartek będę w domku.

A teraz jestem u rodziców. Nagadać się z mamą nie możemy, pijemy winko, oglądamy filmy… Kilka dni temu wyciągnęłam Mamę i młodszego brata na rower na całkiem niekrótką wycieczkę a wcześniej nalepiłyśmy z Mamą pierogów. Mamusine najlepsze :) Sztuk 77.  Sama zjadłam ze 20 i kilo na wadze już mi przybyło ale jakoś mi to nie doskwiera bo wiem, że wrócę do formy za kilka dni. Na razie troszkę sobie pozwalam bo takie spotkania nie powtarzają się często. Jak to u moich rodziców na wsi jedni wyjeżdżają to zaraz drudzy wpadają. Przy takiej pogodzie tym bardziej. Więc biesiadujemy :) Pięknie jest, mamy ponad 20 stopni, wygrzewam się i chłonę te promienie co mi na kolejny rok wystarczy… Przy okazji odwiedzę jeszcze siostrę i brata, może i na koleżanki znajdę czas. Na pewno się nie nudzę i korzystam :)

Kilka fotek z ostatnich dni… mój urlop (przymusowy) jeszcze trwa !

Gorące buziaki i pozdrowienia dla wszystkich !



 Opuszczając Irlandię 

Mój kochany zmęczony + kot 



 A tu już przed weselem :) Tacy odpicowani ...


 Z rodzicami na pamiątkę ...

Mama i bratowa oraz bratanek brakowało nam Sis i siostrzenicy do kompletu ...

2 komentarze:

  1. Oo, ciekawa historia :)
    Może praca goni i obowiązki również, ale z mojego punktu widzenia zagubiony dowód zrobił ci dobrego surprise :D
    Nic tak nie cieszy jak pobyt z rodziną, ukochany poczeka, a kiedy znowu będziesz miała taką okazję nacieszyć się bliskimi ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację kochana, gdybym została tylko tydzień nie miałabym czasu nacieszyć się wszystkimi ani oni mną. Z okazji trzeba korzystać :D Pozdrawiam !

      Usuń