wtorek, 30 grudnia 2014

King Fish - Salmon with Quinoa and Veg Salad

Wczoraj przed zaśnięciem oglądaliśmy z K. powtórki MasterChefa . W sumie, niezbyt dobra pora bo zawsze, jak oglądamy jakie smakołyki tam przyrządzają, najchętniej natychmiast spenetrowałoby się lodówę... Zainspirowałam się więc a raczej ochota straszna na rybę mnie naszła i tak seafood chodzi za mną już od jakiegoś czasu... Z rana trening a po treningu lunch - iście królewski, bo łosoś to przecież nie jakiś tam chłystek. Do tego samo zdrowie - quinoa oraz sałatka ze świeżych warzywek z sosem vinegret i granatem. 
Efekt podziwiać można poniżej :)

Do następnego...



poniedziałek, 29 grudnia 2014

Monday morning !

Są takie dni, którym z góry przypisujemy znaczenie . Dlaczego niedziela, na przykład, jest  leniwa i to na nią wyczekujemy bo jest tak błogo i beztrostko. To jaki powinien być poniedziałek żeby reszta tygodnia nie była tylko przerywnikiem między weekendem ? Niektórzy mówią, że w poniedziałek nadrabiamy, że to taka rekompensata za grzeszki niedzieli. Moja niedziela była ok. Nie była ani leniwa ani mega pracowita.
 Za to poniedziałek, oj poniedziałek to inna bajka bo zaczął się baaaardzo aktywnie! Polecam ! Wstałam o 8. Jak na mnie - nietypowo :) Cichutko, na paluszkach, żeby nie obudzić K. wykradłam matę, adidasy, wskoczyłam w legginsy i przywitałam wstające słonko skacząc, biegnąc i tuptając. Rozbudziłam się, doładowałam a po świętach każdy wysiłek mile widziany jeśli nie chcemy, żeby oponka na brzuchu nam urosła :) A teraz zajadam śniadanie w postaci mojego ulubionego musli z orzechami, nasionami, bananem i mlekiem sojowym . Mniam :) 

Energii na resztę dnia nie brak a i tydzień zapowiada się nieźle. Nowy rok zbliża się wielkimi krokami. Swoją drogą, kto zrobił już postanowienia ? 

Buziaki !

sobota, 27 grudnia 2014

Koniec świątecznej przerwy - święta na zielonej wyspie

Witajcie !

Wracam do Was po niemałej przerwie z relacją jak wyglądały nasze pierwsze święta w Ie. Nie mieliśmy śniegu, jest tu zielono cały rok i nawet płatek nie spadł ale wcale nie ujęło to uroku świątecznej atmosferze. Chociaż były to nasze pierwsze święta spędzone bez rodziców i rodzeństwa i oczywiście tęsknimy za naszymi bliskimi oraz myślimy o nich intensywnie, nie brakowało nam rodzinnego ciepła.
Odwiedziliśmy Krzyśka kuzynki mieszkające niedaleko i z nimi spędziliśmy ten uroczysty czas. Było przyjemnie a czasem śmiesznie. Dla dzieciaków największą frajdą był Mikołaj, rzecz jasna i niezliczona ilość prezentów ... I my byliśmy grzeczni w tym roku. Tak mi się wydaje. Pomimo, że umówiliśmy się, że nie robimy sobie prezentów z Krzyśkiem oboje chcieliśmy się nawzajem zaskoczyć i skrycie przemyciliśmy wzajemne upominki :D
Uczta też była nie byle jaka a rarytasów nie dało się przejeść w te kilka dni.  Ja już drugiego dnia wymiękłam i szczerze myślałam, że nie tknę totalnie nic przez cały dzień ale z rana ruszyliśmy z Fabiem na jogging (tzn. ja jogging, on cycling) i znów pochłonęłam kolejne porcje barszczu z uszkami, śledzika i innych pyszności :) Zdecydowanie moim faworytem w tym roku jest chałwowy sernik Kini ! PY-CHA ! Baaaaardzoooo to wszystko nam się podobało a i my mamy nadzieję, że byliśmy dobrymi kompanami biesiadowania ;) Oby więcej takich spotkań a teraz kilka fotek. Swoją drogą, niewiele ich narobiliśmy ale chociaż taki skrawek wspomnień nam się ostał :) Teraz wyczekujemy nowego roku !

Pozdrawiam !






Do Ola Mik O'why przyszedł osobiście;)



Nasze słodziaki - Oleczek i Julinda <3









czwartek, 18 grudnia 2014

CHECK OUT !

Mimo, że święta za pasem nie znaczy to, że rzucam teraz wszystkie moje tak ciężko wypracowane nawyki w niepamięć. Nie siedzę na kanapie z michą ciastek czy cukierków :) Dziś dzień rozpoczęłam tym oto, pysznym, zielonym smoothie ;)

rukola, ogórek, avocado, kiwi, mięta , siemię lniane, pestki dyni


 Biegam dalej (choć pogoda mi ostatnio w tym nie pomaga i coraz częściej wybieram trening w domu). Jak pisałam wcześniej, tryb uległ delikatnej zmianie. Pora ćwiczeń jest teraz rozłożona na dwie. Z rana, zaraz po przebudzeniu mówię dzień dobry Mel B i wspólnie walczymy przez około 30 min. (cardio, 10 min pośladki i ABS), jeśli po tym nie burczy mi jeszcze w brzuchu chwytam za skakankę. Trening na czczo migiem pozbywa się tkanki tłuszczowej ale nie powinien trwać dłużej niż pół godziny. Po tym wysiłku, pochłaniam śniadanie niczym odkurzacz ale przez resztę dnia nie mam problemu z brakiem energii :) Druga faza jest wieczorem, ostatnio zaczynam od rozciągnięcia, potem są interwały i aeroby (dobrze sprawdzają się ćwiczenia Ewy Chodakowskiej).W ciągu dnia jem 3-4 posiłki, dużo warzyw, owoców, nabiału . Dużo piję a ostatnio nawet, polubiłam czerwoną herbatę. Może smakiem nie zachwyca ale za to ma wiele innych pozytywnych właściwości. To chyba na tyle. Jak na razie nie pożarłam pierników, które upiekłam więc chyba jest spoko... Poniżej fotki z ostatniego tygodnia, jak to wyglądało u mnie z posiłkami - tak żeby udowodnić, że nie głoduję Haha :) 
A tymczasem, życzę wszystkim MIŁEGO DNIA ! 
BUZIAKI !

Smoothie (pomarańcz, banan, ananas, mleko roślinne)

Quinoa (komosa ryżowa), sałatka z rukoli z fetą , kurczak z bakłażanem i suszonymi pomidorkami

Sałatka (rukola, bakłażan+chilli, suszone pomidory, feta, sos balsamiczny)

 Brązowy ryż curry, brukselka i jajo sadzone- z serii "obiad na szybko" :)


Musli, zielona i przekąska z łososiem (zestaw- krakersy, łosoś, sos- ja wolę z almette oraz burakowe perełki można zakupić w tesco)


 Chia, muslli i jogurt jagodowz


Makaron ze szpinakiem i mazarellą 




wtorek, 16 grudnia 2014

Pierniczki

Rozpoczęliśmy wytwórstwo świątecznych ciasteczek na szeroką skalę ! Konsument nie byle jaki, więc mamy nadzieję, że zaspokoimy wymogi .
 Po raz pierwszy piekłam pierniczki sama i szczerze obawiałam się, że coś mi nie wyjdzie ale jednak się udało. Uff :)!  Pierniczki zaraz po upieczeniu były pulchne i mięciutkie (dziwi mnie, że tak bardzo wyrosły bo ciasto było cieniusieńko rozwałkowane), po kilkudziesięciu minutach, gdy już wystygły, zaczęłam je dekorować. Zauważyłam, że stwardniały ale to podobno dobrze, za kilka dni będą idealnie kruche (tak piszą). Teraz, moje wypieki, odpoczywają sobie w pudełku z mikołajem, szczelnie zamknięte i czekają do świąt a wtedy popakuję je ładnie i część sprezentuję naszym bliskim.
Tak sobie myślę, dzięki blogowi wiele chwil zostaje tu udokumentowanych, fajnie będzie za kilka lat odczytać ten post i przypomnieć sobie ten dzień.
Pozdrawiam !



Jest i świąteczny akcent w kuchni ;)







poniedziałek, 15 grudnia 2014

IT'S THE MOST WONDERFUL TIME OF THE YEAR !!

Takie dni to ja lubię ! I mnie dziś wciągnął wir świątecznych przygotowań :) Od rana zajęło mnie wielkie sprzątanie, każdy kącik w mieszkaniu jest już wypucowany . Ale to nie jedyna rzecz, która mnie dziś pochłonęła.
 Co prawda, nie do końca wypalił mój plan z DIY, chociarz to, co dziś przygotowałam zostało zrobione przeze mnie, a jak ! :) Nie ma wianków i świeczników jakie planowałam zrobić, zamiast tego są inne stroiki. A wszystko dlatego, że moje suszki okazały się zupełnie nie suche i pogubiły igły/listki. Na szczęście część "badyli" udało mi się uratować i wykorzystać. 
Teraz pewnie Was zaskoczę: nie mamy choinki haha! Mamy za to drzewko a raczej gałązki zakupione u kwiaciarki-sąsiadki, które ubraliśmy w lampki i przystroiliśmy. I bardzo jestem z tego pomysłu zadowolona, zaoszczędzi mi to odkurzania igieł a gałązki można wykorzystać o każdej porze roku. Postawiłam na tradycyjne barwy świąt : czerwień, biel, srebro i zieleń. Czy jest monochromatycznie ? Nie wiem, sami oceńcie :) Nam się podoba :) Gałązki igliwia i część innych roślinek oraz szyszek wykorzystałam do stroików na stół. Dokupiłam świeczki a reszta akcesoriów "mieszka" już z nami od dawna. Mamy już piękny, świąteczny wystrój! Pachnie igliwiem, światełka się palą a jutro robię pierniczki !
Zostawiam Was z fotorelacją moich cudeniek :)
Pozdrawiam !





Oby i nam turkawki przyniosły szczęście ;)









sobota, 13 grudnia 2014

PasteLOVE

Przy okazji ostatniego słońca (kilka dni temu), a słońca ostatnio u nas tyle, co kot napłakał, wybraliśmy się z Krzyśkiem na spacer i postrzelaliśmy kilka fotek. Mówiąc "wybraliśmy" mam na myśli to, że musiałam wyciągnąć praktycznie siłą, mego lubego, gdyż on akurat, z aktywnego spędzania czasu, najbardziej lubi leżenie na kanapie przed tv. Tak to już jest. Ale ja też lubię (zazwyczaj z laptopem na kolanach). 
A propos "lubienia" : lubicie barwy pasteli ? Ja bardzo ! Ostatnimi czasy czaiłam się na płaszczyk w kolorze pudrowego różu aż udało mi się go dorwać u nas. 
Jestem z niego bardzo zadowolona . Jest wygodny, ciepły, miluuuutki i ten kolor ! <3!
 Na pewno przysłuży się znakomicie w czasie świąt i nie tylko. Pomyślałam, że dawno nie pisałam/pokazywałam nic o tej tematyce, więc poniżej fotki z owego spaceru w owym płaszczyku, do którego od niedawna pałam szczerą miłością :)
 Żeby nie było zbyt cukierkowo, przełamałam go czarnymi klasycznymi rurkami z wysokim stanem. Dobrałam do tego czarne, skórzane botki oraz shopper bag i biały komin. Pod płaszczykiem krył się, również w pastelowym odcieniu mięty, futrzasty sweterek z rękawem trzy czwarte .
Mam nadzieję, że też polubicie ;) 
Buziaki !